sobota, 6 czerwca 2015

Odblok(g)uj sukces swojej firmy

Odblok(g)uj sukces swojej firmy


Autor: Tomasz Galicki


Internet i komunikacja z klientami za pomocą tego właśnie medium zajęła bardzo wysokie i ważne miejsce jako narzędzie wymiany informacji z otoczeniem, opinią oraz służące do otrzymywania bezcennego feedbacku.


O roli internetu powiedziano tak wiele, że większość tych informacji jest znana i niewielu zaskoczy, w każdym razie jedno wiemy na pewno – jego ranga przerosła najśmielsze oczekiwania większości tych, którzy próbowali przewidzieć jej wielkość. Jednak jest pewne niezastąpione narzędzie, o którym wiedzy nigdy za wiele – a mianowicie o blogu firmowym.

Prowadzenie bloga firmowego może przynieść firmie ogromne korzyści i niestety, ze względu na silne możliwości dotarcia tego narzędzia, może przysporzyć także poważnych szkód. Dlatego tak ważne jest zrozumieć, że mimo pozornej „lekkości” i łatwości korzystania z bloga, jego prowadzenie wymaga wielu kompetencji, rozwagi i wysiłku.

Blog jest jednym z narzędzi tworzenia tzw. „szumu” wokół firmy (buzz marketing), którego, o ile trafi na podatny grunt, ciężko już powstrzymać lub zawrócić. Dlatego z blogiem nie trzeba się spieszyć – jeśli powierzymy jego prowadzenie osobie kompetentnej, to powinna ona wiedzieć, że na efekty takiej formy PR-u należy poczekać, nigdy nie są one natychmiastowe, ale odpowiednia praca przyniesie niewspółmierną korzyść – rozpoznawalność naszej firmy lub marki, a w efekcie utożsamianie się z nią i ten jeden, najważniejszy dla każdego marketingowca cel – więź z marką.

Dosyć o korzyściach, czas o wspomnianej przeze mnie, ciężkiej pracy, czyli co robić, a czego absolutnie unikać, aby nasz blog przyniósł naszej firmie korzyści.

Po pierwsze – informuj i bądź obiektywny – treści, jakie zawierasz w swoich wpisach muszą być korzystne dla Twoich potencjalnych klientów. Wiemy, jak wielu pracowników potrafi w nieskończoność wychwalać swoją firmę na blogu (szczególnie, jeśli jego autorem jest sam szef), jednak raczej nie zachęci to nikogo do naszego produktu, a ponadto zachwieje obiektywność blogu – czynnik niezbędny dla jego sukcesu. Dlatego radź, dziel się rzetelnymi doświadczeniami, które oczywiście związane są z tym, na czym znasz się najlepiej – Twoją firmową działalnością. Jeśli więc prowadzisz biuro turystyczne – pisz o własnych doświadczeniach z podróży, opisuj miejsca, smaki i hotele, chwal, ale i krytykuj (najlepiej w stosunku (3:1). Staraj się wczuwać w położenia klienta i myśl o tym, czego sam, jako potencjalny użytkownik produktów danej firmy, chciałbyś się dowiedzieć.

Po drugie – bądź zawsze na bieżąco. Blog umożliwia znacznie częstszą, większą i ciekawszą moderację oraz uaktualnianie treści „z życia firmy” niż jej strona internetowa. Dlatego postaraj się, aby Twoje wpisy były jak najbardziej aktualne, zgodne z tym, co akurat realnie w firmie się dzieje, prawdziwe i ciekawe. Dobrym pomysłem jest także odsłanianie zasłony i ukazanie tego co dzieje się wewnątrz firmy, między pracownikami, gdyż to z pewnością uatrakcyjni bloga i podniesie jego wiarygodność w oczach czytelników.

Po trzecie – odpowiadaj i bądź wdzięczny. W swojej radosnej blogowej twórczości łatwo zapomnieć, że prowadzimy nie monolog, ale kluczowy dla firmy dialog, lub nawet szeroko pojętą rozmowę. Dlatego nigdy nie popełniajmy niewybaczalnego błędu – ignorowania komentarzy i pytań czytelników. Takie postępowania zada z pewnością śmiertelny cios popularności bloga, ale niechybnie też zachwieje ogólny wizerunek naszej firmy. Dlatego odpowiadajmy jak najszybciej na pytania, komentarze i sugestie naszych czytelników, nie bójmy się krytyki, odpierajmy ją mądrze i dyplomatycznie lub przyjmujmy z pokorą. I za wszystkie sugestie niestrudzenie dziękujmy.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dwie twarze blogu firmowego

Dwie twarze blogu firmowego


Autor: Tomasz Galicki


Blog firmowy – jedno z najciekawszych narzędzi dialogu z potencjalnym klientem i nie tylko, które może przynieść naszej firmie ogromne korzyści, jest narzędziem wielowymiarowym.


Pamiętając o jego jednej stronie, często zapominamy o innych, nie wykorzystując wszystkich możliwości tego narzędzia i tym samym przyczyniając się do braku jego efektywności. Opisanie wszystkich wymiarów bloga byłoby materiałem na książkę, nie na krótki artykuł, dlatego też opiszę w nim krótko dwie najważniejsze twarze bloga firmowego – PR-ową i marketingową.

Twarz PR-owa

PR-owa działalność blogów firmowych jest działalnością sztandarową tego narzędzia, bardziej znaną niż działalność marketingowa, dlatego więcej napiszę o tej drugiej. Ma większe możliwości , więc korzyści tej drugiej są często, niesłusznie, niedoceniane. Jak wiemy bowiem blog firmowy służy przede wszystkim zwrócenie uwagi na istnienie marki czy też firmy, zbudowanie lub wzmocnienie jej rozpoznawalności i nawiązanie więzi.

Wszystkie te efekty są długofalowe – na realne korzyści musimy zwykle poczekać, a konwersja następuje później. Tworzenie bloga firmowego możemy porównać do robienia na drutach – zaczynamy od kilku oczek, czyli wpisów, po których na razie trudno rozpoznać, jak będzie wyglądać całość, ale jeśli wiemy, co robimy, to już wkrótce oczom odbiorców ukaże się jasny przekaz. W ten sposób, powoli i rozważnie, budujemy, wspomagamy i definiujemy wizerunek naszej firmy na blogu. A potem zaczyna się marketing.

Twarz marketingowa

Chociaż najczęściej blog wykorzystywany jest do promocji PR-owej i budowaniu relacji z otoczeniem, to działalność czysto marketingowa jest mu również nieobca i warto o niej pamiętać. Jednak jej prowadzenie jest znacznie trudniejsze niż w tradycyjnych formach marketingu - powinno być bardziej subtelne, przemyślane, prowadzone trochę „między słowami”. I musi oczywiście stale kooperować z twarzą PR-ową.

To właśnie na blogu firmowym pole do popisu mają bardziej zawoalowane formy reklamy. Absolutnie nie powinno się zamieszczać tu zwykłych banerów reklamowych czy też spotów z mediów – ale przeróżne filmiki, niekiedy kontrowersyjne, wzywające do polemiki, materiały z różnych konferencji, które organizuje nasza firma lub w których bierze udział. Dobrym pomysłem są także ciekawe materiały polecające naszą firmę lub w jakiś sposób ukazujące jej realne korzyści, wynikające z własnych, obiektywnych doświadczeń użytkowników.

Blog firmowy to także świetne miejsce na różnego rodzaju konkursy, nawiązujące w jakiś sposób do działalności naszej firmy. Najlepiej, żeby zwycięzcę wyłaniali internauci – to podniesie wiarygodność konkursu i tym samym firmy w oczach czytelników – oraz aby nagrodą był nasz produkt, dzięki czemu umożliwiamy zapoznanie się z nim i zareklamowanie przez użycie. Łączy się z tym także kolejny sposób – sampling – czyli udostępnienie na naszym blogu jego komentatorom, przykładowo tym najbardziej aktywnym, naszych produktów. Powierzone im w ten sposób zaufanie i darmowy produkt zaowocuje pozytywnym komentarzem zapewne w takim samym stopniu, co jakoś samego produktu.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak wybrać odpowiednią czcionkę - 5 kroków nie tylko dla profesjonalistów.

Jak wybrać odpowiednią czcionkę - 5 kroków nie tylko dla profesjonalistów.


Autor: Brandfan


Kłopot z wyborem właściwej czcionki jest znany wszystkim, którzy choć raz przygotowywali tekst na komputerze i zależało im na jego wyglądzie. Wśród osób, które zawodowo zajmują się grafiką, problem wyboru czcionki nabiera szczególnie dużego znaczenia – rozumianego jako strata cennego czasu.


Designerzy, twórcy stron internetowych, projektanci graficzni, pracownicy agencji interaktywnych i kreatywnych tracą mnóstwo czasu na podejmowaniu decyzji: zaznaczają tekst, zmieniają czcionkę, porównują, znowu zmieniają, szukają w sieci nowych czcionek, znów zmieniają i porównują... Im więcej fontów (czyli czcionek) do dyspozycji, tym wybór staje się trudniejszy. Co można takim osobom doradzić? Jak bezproduktywne godziny zamienić w sprawny i zaplanowany proces? Pomocne będzie na pewno przestrzeganie poniższych punktów.

1. Zapoznanie się z wartościami marki, którą tekst będzie reprezentował i zdefiniowanie odbiorców tekstu.

W rozmowie ze zleceniodawcą należy dokładnie ustalić, jakie wartości ma marka dla klienta, co jest najważniejsze, a co drugorzędne i naturalnie jaka grupa docelowa jest adresatem tekstu.

2. Wybór zakresu czcionek

Bazując na rozmowie ze zleceniodawcą należy dokonać wstępnej selekcji fontów. Powinny one pasować do marki i jej wartości, ale mieć różne charaktery (szeryfowe, bezszeryfowe, artystyczne, techniczne, grubsze, cieńsze itd.).

3. Precyzyjne ustalenie zastosowania fontu

Nie bez znaczenia jest to, czy tekst będzie publikowany globalnie, regionalnie czy tylko w małym miasteczku jako ulotka. Jeśli tekst ma być publikowany także w krajach o innym systemie czcionek (cyrylica, system arabski), należy rozważyć, czy użyta czcionka występuje w tych systemach lub czy ma pasujący odpowiednik.

Druga ważna rzecz to miejsce publikacji tekstu. Czy tekst w pierwszej kolejności ukaże się na stronie firmy czy może w druku? Jeśli w Internecie, to rozważyć należy użycie czcionek internetowych, czyli takich, z którymi nie będzie miała problemów przeglądarka użytkownika. Te czcionki muszą więc albo być obecne w komputerze odbiorcy (standardowe czcionki systemowe) albo być dołączone do strony internetowej (automatycznie pobierane z serwera firmy przy wejściu użytkownika na stronę).

Jeśli czcionka, którą musimy wybrać, ma być użyta nie tylko w jednym tekście, ale w wielu różnych formatach (strona internetowa, wizytówki, bannery, teczki, papier firmowy itp.), to trzeba wybrać font, który prezentuje się odpowiednio i jest czytelny w różnych wielkościach i na różnych materiałach (papier, papier o nierównej fakturze, karton, papier błyszczący, plastik – wszystko zależy od zlecenia). Jeśli dokonujemy wyboru czcionki korporacyjnej, to należy wziąć pod uwagę, czy identyfikacja wizualna i czcionka będą ze sobą współgrały. Czcionka jest jej nieodłącznym elementem i musi do niej pasować, nawet jeśli będzie to standardowy Arial.

Bardzo często nie do uniknięcia jest sytuacja, w której dana czcionka jest używana jednocześnie jako kursywa (czcionka pochylona). Wybrany font musi zatem odpowiadać naszym celom zarówno jako „Regular”, jak i „Italic” – i to nie tylko stosowane oddzielnie, ale i obok siebie.

Nie wolno zapominać o cyfrach. Nawet jeśli font wydaje się odpowiedni, to jego znaki interpunkcyjne i cyfry niekoniecznie nadawać się będą do naszych zastosowań.

Kolejna sprawa to finanse. Trzeba sprawdzić ile kosztuje licencja na dany font i na ile stanowisk ona obowiązuje. Może okazać się, że dla naszego zleceniodawcy koszt zainstalowania danej czcionki na wszystkich komputerach w firmie przekroczy koszt naszego honorarium, co uczyni całą historię dla niego nieopłacalną. Należy więc mieć pojęcie, w jakich ramach finansowych porusza się nasz klient.

4. Zawężenie wyboru czcionek

Po powyższej analizie mamy już wybrane kilka czcionek. Aby upewnić się co do ich walorów, trzeba wszystkie je przejrzeć na monitorze komputera oraz wydrukować w kilku wielkościach, łącznie z kursywą, nie zapominając o cyfrach i znakach interpunkcyjnych. Najlepiej użyć do tego jakiegoś przykładowego tekstu, aby nie okazało się później, że czcionka nam odpowiada, jej cyfry też, ale zestawienie obok siebie liter np. mn, kr, pr czyni je mało czytelnymi.

Może okazać się, że nie możemy przetestować w tej formie wszystkich wybranych fontów, ponieważ niektóre są płatne i nie ma sensu kupować na nie licencji jedynie w celu ich wypróbowania. Jakimś rozwiązaniem będzie albo zrobienie zrzutu z ekranu (screenshot) w możliwie wysokiej rozdzielczości i wklejenie go do dokumentu, nad którym pracujemy. Są też strony, na których można wpisać swój tekst w odpowiednie pole i zobaczyć jego wygląd we wszystkich dostępnych tam czcionkach.

5. Ostateczna selekcja

Nawet jeśli wymagania nasze – a przede wszystkim naszego zleceniodawcy – spełnia więcej niż jeden font, to trzeba się zdecydować. Przy podejmowaniu decyzji nie będzie zbyt pomocne, gdy w tym procesie będzie brało udział wiele osób: ile osób tyle zdań i istnieje ryzyko utknięcia w niekończących się dyskusjach. Decyzję powinny podejmować osoby, które pracują nad zleceniem i inne, którym nieobce są kategorie graficzne.

Po dokonaniu wyboru warto jednak mieć font zapasowy – w razie gdyby nasz klient uparł się, że ten pierwszy mu się wybitnie nie podoba.

Pracując według takiego schematu oszczędzimy swój czas i energię (czyli pieniądze), a zlecenie zrealizujemy sprawniej i szybciej, co spowoduje uśmiech na twarzy naszego klienta. Warto mieć wypracowane podobne schematy do użycia w innych procesach realizacji zlecenia.


Agencja Kreatywna MOVINGO

www.movingo.pl

Stworzymy dla Twojej firmy system identyfikacji wizualnej, wykreujemy nazwę z wolną domeną, przygotujemy profesjonalne teksty. Zmieniamy wizerunki firm NA DOBRE!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

EURO 2012 zwiększa wydatki samorządów na promocję miast

EURO 2012 zwiększa wydatki samorządów na promocję miast


Autor: Luiza Farkash


W wakacje nie sposób było nie zauważyć jak miasta promują się dzięki festiwalom letnim.Często są to imprezy na wysokim poziomie organizacyjnym i artystycznym. W jaki sposób miasta mogą wykorzystać z korzyścią dla siebie wydarzenia o zasięgu krajowym, takie jak zbliżające się EURO 2012, czy trwającą prezydencję w Unii Europejskiej?


Interesujące wydarzenia kulturalne przenoszą się również do mniejszych miast. To już nie tylko Warszawa, Kraków czy Wrocław. W Białymstoku odbyła się druga edycja festiwalu Pozytywne Wibracje, imprezy zorganizowanej wspólnie z miastem. W Bydgoszczy ciekawym wydarzeniem był Art Pop Festival, w Gdyni po raz kolejny odbył się Ladies’ Jazz Festival, a w Kazimierzu Dolnym miała miejsce kolejna edycja festiwalu Dwa Brzegi. Władze miast coraz częściej dostrzegają potencjał dużych imprez kulturalnych i współfinansują wydarzenie.

Nikt nie wątpi w sukces i olbrzymią promocję Polski jaką stwarza EURO 2012. Pomimo licznych opóźnień związanych z budową dróg i autostrad czy modernizacją istniejących obiektów (budowa autostrady A2 czy opóźnienie w oddaniu do użytku Stadionu Narodowego) mistrzostwa odbędą się i nikt nie wątpi w sukces organizacji imprezy tak wysokiej rangi. Oprócz oczywistej promocji miast – gospodarzy rozgrywek, mistrzostwa to nadzieja na rozwój mniejszych miast czy peryferyjnych dzielnic: Gdańska, Poznania, Warszawy i Wrocławia. Stadion we Wrocławiu budowany jest na peryferyjnym osiedlu Maślice, natomiast Gdańsk zdecydował o wybudowaniu stadionu przy autostradzie, dzięki temu pojawi się być może szansa na ożywienie właśnie tych części miasta. Po ogłoszeniu przez UEFA w 2007 roku informacji, że Polska wraz z Ukrainą zorganizują EURO, również miasta w których nie będą odbywały się mecze rozpoczęły budowę stadionów - nowe bądź zmodernizowane obiekty powstały m.in. w Elblągu, Puławach, Gorzowie Wielkopolskim, a w planach lub w budowie są kolejne m.in. w Bielsku-Białej, Radomiu, Ostródzie.

Sceptycy podkreślają jednak, że w przypadku rozgrywek najważniejsze będą nie same działania promujące wydarzenie lecz odpowiednia infrastruktura, bezpieczne stadiony czy wysoki poziom obsługi. Budżety na promocję miast związaną z rozgrywkami EURO2012 nie wyglądają jednak imponująco. Warszawa przeznaczyła na ten cel 5 mln złotych, Poznań 3 mln, a najwięcej Wrocław – aż 16 mln złotych.

Według Ministerstwa Finansów w ubiegłym roku na promocję samorządy wydały ok. 654 mln zł, wliczając w to wydatki związane w organizacją imprez specjalnych. W tym roku miasta planują wydać ok. 607 mln zł. Największe budżety mają Kraków, Poznań i Wrocław i w to wliczone są również wydatki związane z trwającą właśnie polską prezydencją w Radzie Unii Europejskiej. Liderem jest Kraków, który zaplanował budżet promocyjny w wysokości 7,7 mln złotych - w planowaniu budżetu uwzględniono udział w targach branżowych i organizację wydarzeń specjalnych.

Bardzo popularną formą promocji wciąż są gadżety, Zielona Góra na przykład przeznaczy na ten cel aż 833 tysiące złotych.

Promocję mniejszych miast umożliwiają również dotacje unijne. Ciekawy pomysł na event bądź inną formę aktywności promocyjnej może liczyć na 80 % zwrot kosztów pozyskanych ze środków Unii Europejskiej.

Bardzo często miasta w opracowaniu koncepcji i organizacji wydarzeń korzystają z usług wyspecjalizowanych agencji. „Zarówno prezydencja Polski w UE jaki i zbliżające się EURO 2012 to idealne wydarzenia promujące małe i duże miasta, ważne jednak jest umiejętne wykorzystanie środków finansowych przeznaczonych na ten cel.’’ – podkreśla Radosław Piesiewicz, Wiceprezes Zarządu agencji specjalizującej się w organizacji imprez regionalnych. 8 sierpnia 2011 r. jego zadebiutowała na rynku NewConnect, jej akcje mimo spadków na giełdzie poszybowały w górę. To znak, że potencjalni inwestorzy wierzą w rozwój rynku promocji regionów.


Biuro Prasowe, abeoNET SA

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Audiobranding, czyli słyszalny branding. Niech Cię usłyszą!

Audiobranding, czyli słyszalny branding. Niech Cię usłyszą!


Autor: Brandfan


W brandingu chodzi o wrażenia wizualne, o przekazanie wartości firmowych za pomocą obrazów, kształtów, form, kolorów. Te elementy odbierane są przez człowieka okiem. Ale jest sposób na to, by dotrzeć do klienta ze swoją marką także bez angażowania jego oka. I to wcale nie mniej skutecznie.


"Zmysłowy" branding

Wszystkie działania brandingowe kojarzą się niejako automatycznie z czymś widzialnym: logo, slogan, kampanie reklamowe, bannery, prospekty i wiele innych elementów, które można zobaczyć. Bazą dla nich jest stworzona identyfikacja wizualna firmy, czyli coś dla oka. A do klienta marka może trafić także za pośrednictwem innego zmysłu.

OK, można dotrzeć przez węch – przecież zapach oleju i frytek z restauracji McDonald's jest nie do pomylenia z żadnym innym. Ale w tym artykule mowa będzie o uchu, które w przeciwieństwie do oka nie ma powiek, czyli nie można go zamknąć i czegoś nie widzieć. Na efekty akustyczne jesteśmy narażeni, chcąc nie chcąc, całą dobę. Nawet podczas snu – bo przecież budzik budzi nas gdy śpimy. Zmysł słuchu zatem można wykorzystać efektywnie także w procesie brandingu. Wielkie koncerny już to robią, a nic nie stoi na przeszkodzie, aby i mniejsze firmy skorzystały z audiobrandingu (używane też jest pojęcie „soundbranding”).

Klient nie może zamknąć uszu. Trzeba to wykorzystać.

Czym jest audiobranding? Audiobranding to branding akutyczny, czyli połączenie elementów fonetycznych lub dźwiękowych z marką. Audiobranding jest elementem brandingu i wraz z nim buduje wizerunek marki.

Celem audiobrandingu jest umożliwienie odbiorcy doświadczenia marki kolejnym zmysłem, budując w ten sposób całościową identyfikację. Wiele przedsiębiorstw przywiązuje wielką wagę do wyglądu marki, zarówno przy jej wprowadzaniu, jak i upowszechnianiu, co przejawia się w np. w spotach reklamowych. Spoty reklamowe stanowią jednak wyjątkową okazję przede wszystkim do audiobrandingu. Większość z nas podczas przerwy reklamowej w telewizji odwraca wzrok od ekranu. Ale nikt nie jest w stanie uniknąć wrażeń słuchowych. Możemy zająć się rozmową, ale dźwięk z reklamy będziemy odbierać mimowolnie. Warto więc wykorzystać możliwość dotarcia do klienta w sposób, przed którym dużo trudniej mu się będzie „obronić”.

Podczas gdy kolory firmowe czy ich znaki graficzne bywają do siebie podobne, to dźwięki wykorzystane do reklamy mogą stanowić idealną możliwość odróżnienia się od konkurencji. Melodia, wykorzystany fragment utworu, charakterystycznie wymawiane słowa (np. „It’a Sony” lub znany wielbicielom serii gier komputerowych FIFA slogan „EA Sports it's in the game”), sekwencja dźwięków, nietypowy odgłos – to wszystko może stanowić tzw. logo akustyczne, czyli audiologo marki. Przykładem mogą być znane cztery dźwięki firmy Intel (łatwo znaleźć je na portalach video).

Corporate audio to też corporate identity

Logo dźwiękowe samo w sobie nie stanowi systemu identyfikacji dźwiękowej przedsiębiorstwa (eng. corporate audio), ale może stać się jego ważnym elementem. W skład tego systemu wchodzą: wspomniane audiologo (zwane też soundlogo), muzyka wykorzystana w reklamach, sygnał oczekiwania w telefonach, sygnał automatycznej sekretarki, dźwięki na stronach internetowych i videoblogach, zapowiedzi i muzyczne tło w sklepach, czasem utwór firmowy itd.

Konsekwencja w używaniu audiobrandingu prowadzi do wzrostu – także finansowej – wartości marki. Dotyczy to również średnich i małych firm, o czym była mowa już we wstępie. Właśnie te firmy mogą zyskać dużą przewagę nad konkurencją, ponieważ audiobranding nie jest jeszcze wśród nich popularny. Wiele takich polskich firm publikuje swoje materiały video w internecie (kursy, instruktaże, reklamy, przewodniki itd.), ale tylko nieliczne korzystają przy tej okazji z audiobrandingu. Rynek amerykański czy niemiecki jest pod tym względem o wiele bardziej rozwinięty. Tam większość przedsięwzięć zaczyna się od planowania tożsamości firmy, głównie wizualnej, a często też dźwiękowej. Wydaje się więc, że w Polsce także taki etap przyjdzie i audiobranding stanie się pełnoprawnym elementem wizerunku firmy.

P.S. Uwaga na początku artykułu o zapachu restauracji McDonald's nie była tylko elementem żartobliwym. Wchodząc do przymierzalni w sklepach H&M w Niemczech czuć zawsze ten sam zapach, nie do wyczucia nigdzie indziej. Czyli do brandingu można używać także zmysłu powonienia: „corporate smell” bywa w wielu branżach elementem „corporate identity”.


Agencja Kreatywna MOVINGO

www.movingo.pl

Stworzymy dla Twojej firmy system identyfikacji wizualnej, wykreujemy nazwę z wolną domeną, przygotujemy profesjonalne teksty. Zmieniamy wizerunki firm NA DOBRE!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.