sobota, 29 listopada 2014

Moja pierwsza przygoda z potykaczami

Moja pierwsza przygoda z potykaczami


Autor: Luke Sept


Moje pierwsze spotkanie z potykaczami przeżyłem jeszcze na studiach. W czasach kiedy stawiałem swoje pierwsze kroki w reklamie pracując w sklepie odzieżowym. Pamiętam jak dziś ...


To było na początku mojej pracy w reklamie. Nie ukończyłem, jeszcze wtedy żadnej szkoły, byłem po prostu zielony w tym zawodzie. Kierownik powiedział, bym zabrał ze stanowiska druk cyfrowy, wstawił go do potykaczy reklamowych, a następnie z moim kolegom ustawili je przed sklepem oraz w galerii handlowej. Popatrzyłem na niego jak na idiotę, jakie potykacze, co to do jasnej Anielki jest, jakie druki mam do tego ustrojstwa wsadzić. Jednak nic nie dając po sobie poznać. Poszedłem po zdjęcia na drukach cyfrowych do biura, spakowałem je i zacząłem szukać czegoś co powinno przypominać te nieszczęsne coś o potykaczach reklamowych. No nic mi ich nie przypominało. Szukałem już chyba z pół godziny, kiedy zadzwonił szef i zapytał się czy już są potykacze ustawione, bo chciałby je zobaczyć. Szybko odpowiedziałem, ze jeszcze nie, ale już kończymy, skłamałem. No dobrze powiedział, tylko daj mi szybko znać, kiedy już będziecie gotowi. Spanikowałem. Kurcze co to są te potykacze reklamowe? Nie wiedziałem co zrobić, w końcu podszedłem do mojego starszego kolegi i zapytałem się czy nie wie, gdzie szef dał potykacze? Spojrzał na mnie i parsknął śmiechem. Jak się przestał śmiać zapytał, czy wiem o czym ja mówię? Przyznałem się, że nie bardzo wiem co to takiego. Wskazał więc na stojaki, przy których właśnie stałem i powiedział,że to są właśnie potykacze. Następnie pokazał jak umieścić prawidłowo zdjęcia i druki cyfrowe pomiędzy szybami stojaków. Prawie już szczęśliwy pobiegłem po kolegę, który miał mi pomóc je ustawić, a następnie zadzwoniłem po szefa. Który już od razu mnie pochwalił. Zdziwiony zapytałem za co? A on powiedział, za to, że nie boisz się zapytać jeśli czegoś nie wiesz.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Serwisy mapowe Google - wykorzystanie do promocji terenów inwestycyjnych

Serwisy mapowe Google - wykorzystanie do promocji terenów inwestycyjnych


Autor: HieronimB


Serwisy mapowe Google to potężne narzędzie do promowania nieruchomości, których lokalizacja i sąsiedztwo są kluczową wartością dla potencjalnego nabywcy.


Na pojęcie serwisy mapowe Google składają się:

1) portal mapowy Google Maps dostępny pod adresem http://maps.google.com (w polskiej wersji językowej http://maps.google.pl),

2) wymagający instalacji program mapowy Google Earth, który wzbogaca dane mapowe dostępne w Google Maps o szereg wbudowanych warstw tematycznych (np. geotagowane zdjęcia z serwisów Panoramio i Picasa), trójwymiarową rzeźbę terenu oraz możliwość dodawania/oglądania budynków 3D, a także płynną nawigację kamerą w trzech wymiarach, dzięki której przeglądanie danych trójwymiarowych jest możliwe.

Obydwa serwisy, poza instalacją samego programu Google Earth i standardową wtyczką umożliwiającą przeglądanie treści flash w przeglądarce, nie wymagają żadnych dodatkowych instalacji. Wymagania sprzętowe i sieciowe do płynnego korzystania z obydwu również nie są wygórowane.

Serwisy mapowe Google są najpopularniejszą platformą mapową w Polsce – w maju 2010 używało ich 6 mln 140 tys. osób, co stanowi 35% ogółu polskich internautów (dane z Megapanelu PBI/Gemius, cyt. za Internet Standard). Ze względu na międzynarodowy charakter tych serwisów ich popularność na całym świecie jest wielokrotnie większa.

Serwisy mapowe Google to nie tylko mapy. Google Maps prezentuje również lokalizację obiektów użyteczności publicznej i firm. Na Google Earth dodatkowo przeglądać wspomniane wcześniej zdjęcia (systematycznie uzupełniane przez użytkowników serwisów Panoramio i Picasa), filmy z serwisu YouTube oraz szereg innych warstw tematycznych non-stop dodawanych i aktualizowanych przez wielomilionową rzeszę użytkowników tych serwisów.

Ze względu na wspomniany wyżej zasięg, coraz dokładniejsze zdjęcia satelitarne i lotnicze Polski oraz bogactwo innych zorientowanych geograficznie treści serwisy mapowe Google świetnie nadają się do wizualizacji i promocji nieruchomości, których lokalizacja i sąsiedztwo ma niezwykle istotne znaczenie dla kupującego - takicj jak: tereny inwestycyjne, nieruchomości komercyjne lub zwykłe działki budowlane przeznaczone pod budownictwo mieszkaniowe. Stworzenie wyrysów poszczególnych terenów w plikach kml umożliwia ich późniejsze:

1) publikowanie na stronie www w formie pliku kml do pobrania; pobierając taki plik potencjalny kupujący może obejrzeć dokładny wyrys danego terenu w Google Earth, który to program umożliwia mu nie tylko zlokalizowanie terenu, zobaczenie co się na nim znajduje (dzięki podkładowi w postaci ortofotomap), ale również dokładne jego pomierzenie (za pomocą narzędzi metrycznych Google), sprawdzenie odległości i opcji dojazdu z/do interesujących go miejsc, a nawet zobaczenie trójwymiarowych budynków znajdujących się w sąsiedztwie (w tej chwili trówymiarowe modele budynków można zobaczyć głównie w centrach dużych miast)

2) po umieszczeniu pliku kml na stronie internetowej istnieje możliwość opublikowania go jako mapy tematycznej w ogólnoświatowej Galerii Earth (Earth Gallery), która agreguje mapy tematyczne z całego świata stworzone przy użyciu Map Google; w Galerii Earth ze względu na jej ogólnoświatowy charakter dostępne są głównie mapy tematyczne opisane w języku angielskim, dzięki czemu ich potencjalnymi odbiorcami mogą stać się użytkownicy Google Earth z całego świata

3) mając wyrys swojej działki do sprzedaży możemy go również opublikować na swojej stronie www za pomocą tzw. iFrame - okna mapowego, które zasysa dane mapowe bezpośrednio z serwisu Google Maps; wielkość takiego okna można dostosować wg swoich potrzeb


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

O pozycjonowaniu słów kilka

O pozycjonowaniu słów kilka


Autor: Tomasz Galicki


Mogłoby się wydawać, że ten artykuł będzie mówił o tym, w jaki sposób wypozycjonować stronę. Niestety, ale byłoby to niemożliwe. Nie da się napisać kilkuset słów na tak obszerny temat. Dodatkowo, nie ma uniwersalnej metody wybicia się w wynikach wyszukiwania.


To, o czym chcę dziś napisać, to swoisty konkurs pozycjonerów. Okazuje się, że i ta grupa społeczna (może powinienem napisać zawód?) tworzy swego rodzaju społeczność, która, jak każdy, lubi ze sobą konkurować. I właśnie dlatego, czwartego stycznia, kilka ważnych w świecie pozycjonowania osób postanowiło zorganizować konkurs polegający na wypozycjonowaniu frazy wpolscemamymocneseo. Polega on na tym, że należało zarejestrować domenę po tej dacie, aby nie było nieścisłości i przez trzy miesiące pozycjonować swoją stronę tak, aby była jak najwyżej w wynikach wyszukiwania właśnie na tę frazę. Czwartego kwietnia, czyli równo po trzech miesiącach, strona, która będzie się znajdowała na pierwszym miejscu w Google'u zwycięży. Jak przystało na poważne konkursy, nagroda jest tylko dla pierwszego miejsca – to Ipad oraz wstęp na szkolenie SEO w Warszawie.

Już prawie koniec tych starć i trzeba przyznać, że wszyscy bardzo porządnie wzięli się do pracy. Co prawda pozycje w pierwszej piątce często się zmieniają, jednakże widać, jak wiele osób przystąpiło do konkursu i ma zamiar zwyciężyć. Tak na dobrą sprawę, wcale nie chodzi o nagrodę, bo przecież, aby wygrać, trzeba włożyć w pozycjonowanie więcej kosztów, niż wynosi cena Ipada. Chodzi raczej o prestiż. W końcu strona, która wygra da renomę osobie lub firmie, a co za tym idzie, zwiększy się możliwość pozyskania klientów i tak dalej. Ciekawe jest to, po co zwycięzcy będzie wstęp na szkolenie SEO. Wygrywając przecież konkurs, zapewne posiada się tę najważniejszą wiedzę. Może zwycięzca odda wejściówkę swojemu pracownikowi, albo komukolwiek innemu. Właściwie, to na takich szkoleniach najwięcej można się dowiedzieć dopiero w kuluarach.

Ale wracając do konkursu. Sama idea organizacji to bardzo dobry sposób, aby pokazać, że pozycjonerzy to też ludzie i też lubią się bawić. Bo to przecież zabawa.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 25 października 2014

Mocne katalogi stron internetowych

Mocne katalogi stron internetowych


Autor: kubarefer


Każdy właściciel strony internetowej wie, jak ważna jest jej reklama w sieci. Strona, która nie jest reklamowana, nie ma możliwości, by odnaleźli ją czytelnicy. Z pomocą autorom stron wiele lat temu przyszły katalogi stron internetowych.


Choć firma Google już dawno stwierdziła, że katalogi stron (tzw. qlweby) nie mają większego wpływu na reklamę internetową stron i co za tym idzie, pozycje strony w wynikach wyszukiwania Google, to dobrzy webmasterzy wciąż używają mocnych katalogów stron, by poprawić pozycję serwisów w wyszukiwarce Google, Bing czy wp.pl oraz onet.pl.

Czym są mocne katalogi stron?

Przede wszystkim, miejmy jasność, ze dobre i mocne katalogi stron tworzone są dla użytkowników internetu, a nie dla robota Google, który ustala pozycję w wyszukiwarce. Mocny katalog powinien zatem stanowić wartość dla użytkownika internetu i sprawiać, że będzie on odwiedzał katalog z własnej woli w poszukiwaniu cennych informacji o ciekawych witrynach internetowych.

Zatem autorzy mocnych katalogów stron powinni dbać o wartość merytoryczną swoich serwisów i dodawać do nich tylko i wyłącznie strony o dużej wartości dla czytelników. Pozycjonerzy, którzy chcą poprawić pozycję słabej strony w internecie i zareklamować ją za darmo, często korzystają z katalogów, które mają wysoki PR. PR (czyli Page Rank) to określenie używane przez Google, stanowiące dziesięciostopniową skalę, pozwalające na określenie wartości merytorycznej witryny.

Im większy wskaźnik PR, tym wartościowsza witryna dla użytkownika.

Mocne katalogi w polskim internecie.

Do najmocniejszych katalogów w polsce należą oczywiście te, sygnowane adresami wielkich portali. Katalogi te, dzięki reklamie swojego portalu-matki mają możliwość dotarcia do bardzo dużej liczby internautów. Jest także kilka innych katalogów, które pozwalają zupełnie za darmo zareklamować się w internecie. Dodając swoją stronę do jednego z tych katalogów (i uzupełniając wpis o pełny i stylistyczny opis strony) możemy liczyć na wyższe pokazywanie się naszej witryny w wynikach Google.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Strategia marketingowa – więcej niż modny slogan

Strategia marketingowa – więcej niż modny slogan


Autor: Agnieszka Nowacka


Dlaczego agencje reklamy tak często używają tego patetycznego słowa ? Nad tym zastanawiał się pewnie niejeden właściciel przedsiębiorca, który postanowił zlecić kampanię reklamową.


Szczególnie jeśli zatrudniał u siebie specjalistę od marketingu, który nawet nigdy nie kreślił mu wizji jakichś jakichś strategii czy taktyk, tylko po prostu zajmował się “robieniem reklam”.

Prawdopodobnie dlatego, że zarówno sam marketing jak i strategia marketingowa to wcale nie to samo co jednorazowa akcja reklamowa. Kampania, ulotki, direct mail czy jakakolwiek inna forma promocji są ( a przynajmniej powinny być) ostatnim ogniwem, pochodną strategii, a nie głównym obiektem działań.


Elementy - nie tylko komunikacja

Ustalając strategię zaczynamy od produktu - szukamy jego mocnych (najlepiej unikalnych) cech, które należy wyeksponować, zastanawiamy się jakie potrzeby zaspokaja, kto i dlaczego jest jego potencjalnym odbiorcą. Na końcu łączymy te elementy w spójna wizję. Na przykład : produkujemy skuteczny proszek do prania (mocna cecha), który możemy sprzedawać w dobrej cenie (skuteczność + niska cena = charakterystyka produktu). Zaspokaja on potrzebę posiadania produktu dobrej jakości (oraz bardziej przyziemne potrzeby, jak skuteczne upranie ubrań) oraz pozwoli naszemu potencjalnemu klientowi poczuć się zaradnym (a może nawet sprytnym) człowiekiem (w końcu nie dał się nabić w balona i nie przepłacił). Teraz należy się zastanowić gdzie są nasi klienci i jak do nich dotrzeć. Znając potrzeby zaradnej gospodyni oraz wartości jakimi ona się kieruje, będziemy wiedzieć, że ogląda raczej popularne seriale niż programy kulturalne ( przecież po dniu pełnym troski o doczesny byt należy odpocząć, a “pegaza” można zostawić znudzonym studentom). Więc reklama oparta na motywie niezwykle modnej w tym sezonie w warszawskich klubach berlińskiej dekadencji raczej jej nie przekona. Co więcej nawet do niej nie dotrze jeśli zamieścimy ją w ekskluzywnym piśmie kobiecym. Tę oczywistą prawdę zna każda agencja marketingowa, a niekoniecznie pamiętają o niej specjalista ds marketingu, który zajmuje się równocześnie kilkoma rożnymi rzeczami.

Jak nie mówić, a sprzedawać?

Strategia odpowiada na pytania co, jak i komu sprzedać oraz jak się komunikować. Dzięki niej nie wysyłamy przekazu reklamowego “w kosmos” i nie wyrzucamy pieniędzy w błoto, a trafiamy do grupy , która rzeczywiście może kupić nasz produkt. Jeśli przemyślimy kilka rzeczy, to nie stracimy czasu i pieniędzy na przygotowanie loterii dla osób, które nie lubią brać udziału w konkursach. Unikniemy nieskutecznych form promocji ( dobrym przykładem takich pomyłek są np. programy lojalnościowe w przypadku produktów, które ludzie kupują raz na 2 - 3 miesiące : kto po takim czasie będzie pamiętał o jakichś kartach i punktach? ), źle skierowanej reklamy mobilnej czy grafiki reklamowej, która nie trafi w gusta naszych klientów.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.